Czym jest projekt Przebudzenie?
O projekcie
Projekt ma na celu zgromadzenie wszystkich istotnych informacji, które poruszają temat rozwoju nas samych, duchowości, naszej obecności we Wszechświecie, tego co nieodkryte, a ważne. Na co dzień skupiamy się na rzeczach materialnych, pędzimy budując kariery, tracimy czas na trywialne rzeczy typu seriale, gadżety, imprezy etc. Oddalamy się od naszego jestestwa, naszego wnętrza i mimo wszystkich dobrodziejstw, którymi się otaczamy, stoimy w miejscu jako ludzkość. Chciałbym trafić do ludzi, którzy widzą, że wszystko co nas otacza, idzie w nie tym kierunku, jakim byśmy chcieli. Czas przyspiesza, zmiany postępują, a my brniemy dalej w tym co zawsze. Czas się zatrzymać i zrobić nawet kilka kroków wstecz, żeby przekonać się co tak naprawdę jest ważne.
Nasze domy, mieszkania wypełniamy co raz to ładniejszymi dekoracjami i gadżetami, zatrudniamy często do tego projektantów wnętrz, doprowadzając je do stanu perfekcyjnego, a nasze głowy? Głowy, które są mieszkaniem dla naszych emocji, myśli, wiedzy, mózgu, który steruje całym naszym ciałem, reguluje procesy zachodzące w naszym ciele, zaśmiecamy i meblujemy plotkami, nieistotnymi dla nas wiadomościami, oglądaniem TV, pornografii, przemocy, bombardując przy tym głowę ogromną ilością hałasu, stresu, fal i szumu elektromagnetycznego, otumaniając się nie rzadko alkoholem, papierosami i innymi używkami. To wszystko nas wycofuje, blokuje, uzależnia i niestety trzyma w ryzach oraz niskich wibracjach. Ale żeby do końca zrozumieć czym jest Projekt Przebudzenie, trzeba też wiedzieć kim jestem ja, Twórca tego bloga.
O mnie
40-latek, mąż, ojciec wspaniałego nastoletniego syna. Na co dzień aktywny zawodowo, wiecznie szukający rozwoju, kiedyś głównie zawodowego, obecnie duchowego. Od dzieciństwa pasjonat wszystkiego, co wybiega poza schemat i nie wypływa z głównego nurtu. Odkąd pamiętam, zawsze byłem czarną owcą i przez to samotnikiem. Wszyscy idą w prawo – ja w lewo! Zawsze pod wiatr i zgodnie ze swoją intuicją i własnym wyrobionym zdaniem (choć bywały z tym potknięcia). No nie powiem – nigdy nie miałem łatwo, biorąc pod uwagę przyjęte i wyuczone we wszystkich schematy, często się konfliktowałem, bo albo powiedziałem za dużo, albo najzwyczajniej byłem nad wyraz szczery, co w dzisiejszych czasach nie zawsze jest mile widziane. Zacznijmy może od początku…
Już w dzieciństwie wpadłem na jakieś pojedyncze książki Ericha von Dänikena, podbierałem mojej mamie czasopismo “Nie z tej Ziemi” i czytałem o odkryciach archeologicznych, o UFO, reinkarnacji itp. W tzw. międzyczasie mieszkając w starym powojennym domu w Poznaniu, miałem pierwszy raz “przyjemność” spotkań z bytem, który raz na jakiś czas lubił mi zamanifestować swoją obecność, w postaci odkręcania wody w kranach, zapalania, tudzież gaszeniu światła, czy niewyjaśnionymi hałasami w środku nocy, po których wszyscy domownicy stawali dęba i drapiąc się po głowie, chodzili po mieszkaniu szukając jego źródła. Jak się potem okazało podążył za mną, w dodatku nie był sam, ale na szczęście udało się ich pozbyć z pewną pomocą, myślę, że na dobre. Już wtedy, w wieku ok. 17 lat czułem, że jest coś więcej i mało tego przeszywała mnie bardzo silna myśl, a może bardziej przeczucie, że albo umrę bardzo młodo i gwałtownie, albo będę świadkiem tak niesamowitych i przełomowych wydarzeń na Świecie, że odmienią one całkowicie historię i Świat, w jakim obecnie żyjemy.
Młody już nie jestem, więc chyba pierwszy scenariusz odpadł, choć było kilka sytuacji w moim życiu, które skłaniałyby się do jego realizacji, natomiast od zawsze czułem obecność “opiekuna”, energii, anioła stróża, strażnika, jakkolwiek go nazwiecie, który nie raz chwycił mnie za ramię w odpowiednim momencie i pomagał w niewyjaśniony mi sposób uchronić się przed tragedią i pomógł dojść do tego, gdzie i kim teraz jestem.
Z wiekiem moje zainteresowanie rosło, zacząłem się coraz bardziej zagłębiać w historyczne i nowe przypadki obserwacji UFO obecnie UAP, zwłaszcza po tym, gdy z moją żoną, będąc kilkanaście lat temu na kajakach w miejscowości Szwecja niedaleko Wałcza, widzieliśmy COŚ, czego nie da się wyjaśnić w żaden racjonalny sposób (może kiedyś Wam o tym opowiem). Nie posiadamy na Ziemi technologii umożliwiającej wykonywanie na niebie takich zwrotów, zatrzymania i przyspieszenia w tak zawrotnym tempie! To było w roku 2010, a od tamtego czasu tak wiele się wydarzyło…
Tematem UFO nigdy nie przestałem się interesować i takie osoby jak wspomniany wcześniej autor wielu książek Erik von Däniken, potem Steven Greer, Luis Elizondo, czy nasi bogaci w wiedzę polscy przedstawiciele jak Pan Robert Bernatowicz, czy Janusz Zagórski, nie byli mi obcy. Idąc tropem UFO, zawsze trafia się na temat “starożytnych kosmitów”, Annunaki. Na tych, którzy odwiedzali naszą planetę i przyczynili się do skoku ewolucyjnego, technologicznego tego Świata. Liczne dowody w postaci megalitów, obrazów, malunków czy artefaktów naprawdę dają do myślenia. Czy w ogóle opuścili Gaję to osobny temat, na pewno do niego wrócę;)
No i to trochę jak z przysłowiowym dominem czy króliczą norą z Alicji w krainie czarów – jeden popchnięty klocek popycha następne, czym głębiej w norę się zapuszczamy, tym więcej tematów i powiązanych ze sobą rzeczy wychodzi. Czasami mam wrażenie, że czym więcej wiem, tym wiem mniej!
Przeszukując tę czeluść, coraz bardziej zbliżałem się do tego co ważne, czyli clue całego tego bałaganu informacji, czym jest duchowość, medytacja, rozwój własnej wibracji. Uważam, że nic nie dzieje się przypadkiem w naszym życiu i wszystko ma swój odpowiedni czas i miejsce. I tu należy się zatrzymać, bo takim czasem był wybuch pandemii, kiedy to wszystkich ogarnął strach, panika, byliśmy codziennie bombardowani lawiną “pasków śmierci” i kolejnymi często oderwanymi od rzeczywistości zakazami. Nie śmiem twierdzić, że pandemii nie było, bo wielu z nas straciło swoich bliskich nagle, wskutek tego co się działo, czy w efekcie ubocznym tamtych wydarzeń. Natomiast to był moment zwrotny, kiedy wiele osób poczuło, że coś jest nie tak i zaczęli szukać spokoju, odcinać się od wszystkiego, co zresztą ostatecznie było bardzo dobre.
Osobiście TV włączałem wtedy, gdy było się trzeba czegoś dowiedzieć lub dla rozrywki, ale od tamtego czasu TV służy już tylko do wyszukiwania contentu na YT, czy na małe guilty pleasure w piątkowy wieczór z żoną, w postaci jakiegoś mini serialu na jednej z platform streamingowych. Zacząłem zgłębiać tajniki medytacji i dbać o swoją świadomość bycia tu i teraz. Od dawna była mi znana technika kreowania rzeczywistości, ale w połączeniu z wszystkim, co zacząłem wdrażać w swoim życiu, spotęgowało to jej działanie. Trafiłem na kilka niesamowitych osób, które oczyszczając moją energię, doinformowały mnie o mojej własnej osobie. Tak się złożyło, że wraz z medytacją przyszedł temat podróży transcendentalnych i miałem okazję odbyć taka podróż z pomocą psylocybiny, co skutecznie odstawiło moje ego na boczne tory i pozwoliło mi poznać nieznane mi dotąd obszary naszego umysłu. I nagle zmienia się perspektywa tego co najważniejsze…
Muzyka słuchana od 20 lat już nie podchodzi, zmieniają się gusta smakowe, alkohol mógłby nie istnieć (choć nigdy nie byłem podatny na żadne nałogi), zamiast iść na imprezę, wolisz iść spacerować na łonie natury, albo pomedytować. Wartości materialne nie są już priorytetem. Rezonują z Tobą zupełnie inne rzeczy niż dotychczas!
Na to wszystko wchodzą obecnie rozbłyski na Słońcu, rezonans Schumanna szaleje, a na Świecie coraz to ważniejsze i wyżej postawione osoby mówią otwarcie, że wiecie co, chyba jednak nie jesteśmy sami we wszechświecie. Co mnie najbardziej niepokoi to fakt, że mimo takich informacji, ludzie przez dziesięciolecia dyskredytowania, wyśmiewania tematu, doznali już takiej wpojonej znieczulicy na takie informacje, że gdyby jutro wylądował pojazd innej cywilizacji na Ziemi, to uznaliby to za fake, a tik tok ze śmiesznymi kotkami albo półnagimi dziewczynami za lepszy. Eeech, na szczęście to nie o Was, bo jesteście ciekawi dotarliście aż tutaj!
W 2023 roku dotarło do mnie jak się wspaniale czuję wolny od chorób, pandemii, paniki, wojny, stresu związanego z tym wszystkim i że chciałbym sprawić, żeby chociaż kilka osób wskoczyło ze mną w tę króliczą norę i też poczuło się tak jak ja. Mówią, że życie jest jedno – nieprawda, reinkarnacja istnieje, co nie zmienia faktu, że jesteśmy TU i TERAZ i mamy doświadczać tego, co jest nam dane w tym czasie. Mamy się wznosić, rozwijać, podnosić wibracje, kochać i doświadczać. Żeby kochać innych, najpierw musicie pokochać samych siebie, a żeby to zrobić, trzeba się wyrwać z tego szaleńczego biegu i spojrzeć w pierwszej kolejności w głąb siebie samego.
Żeby nie było, że jest teraz czas przejścia i jest tak kolorowo, sielankowo i wesoło – wręcz przeciwnie. Z każdej strony będziemy atakowani coraz to nowszymi informacjami, które mają nas ściągać w dół. Inflacja, kataklizmy, afery polityczne, zamieszki i akty przemocy w Europie i USA, wywłaszczanie ludzi z ich majątków, postępująca degradacja klasy średniej, ograniczenia na podróże, zakupy, CBDC, programowalne pieniądze, agendy typu “Nie będziesz miał niczego i będziesz szczęśliwy”. Naprawdę jest tego sporo i teraz masz wybór – wiedzieć o tym, przygotować się wibracyjnie, przyjmować te informacje jako część idącej ogromnej zmiany na Ziemi lub przyjmować wszystko znienacka, ze strachem, stresując się i obniżając swoją energię, wibrację.
Działamy jako kolektyw, jesteśmy połączeni energetycznie z Ziemią i wszystkim co żyje, a podnosząc swoją wibrację, wspieramy wznoszenie się energetyczne całej planety. Wybór należy do was, choć słyszałem, że każda dusza już ponoć obrała swoją ścieżkę.
Niemniej jednak chciałbym być swego rodzaju drogowskazem do ciekawości, do tej króliczej dziury. Może tylko rzucicie okiem, a może wskoczycie razem ze mną?